Pierwszy wspólny dom

Zapomnieliśmy wspomnieć o jednej ważnej rzeczy - 5.07 zamieszkaliśmy razem, w mieszkanku babci. Póki co nie kłócimy się o skarpetki, zawieszamy większość pomieszczeń sznurkami z praniem, czasem rano M chodzi po chleb z ziarnami do Groszka, a wieczorami K prasuje koszule. No i ilekroć nie zajrzymy do kuchni, cały zlew wypełniają naczynia do umycia. Ale panuje symbioza: M nie denerwuje się za burdel w ciuchach, K zwleka się z łóżka i kroi pół chleba na kanapki.

W międzyczasie rozdaliśmy jeszcze kilka zaproszeń oraz zdobyliśmy licencję na ślub poza bemowską parafią. No i podpisaliśmy "cyrograf" - oświadczenie o dacie zawarcia małżeństwa i decyzję o nazwiskach po. To już chyba definitywne :)
A w przyszłym tygodniu zaczynamy spotkania w poradni!

Czeka nas jeszcze kilka miłych elementów, jak wybór piosenek, zabaw, nauka walca i najlepsze: wybór dań na wesele, kwiatów i tortu :)
W sprawie kwiatów umówiliśmy się z dwiema innymi parami z 15. września, z którymi podzielimy się kosztami.

Doszły mnie słuchy, że dziewczyny już kombinują nad pomysłami na mój panieński ;)

Komentarze