4,5 roku Oli

Nasz Olson skończył 4,5 roku. 

Ostatnio szybko biega, dużo mówi, zapamiętuje kto jej kiedy co obiecał, sama wyszukuje w domu słodycze i... uwielbia rymowanki o kupie.

Przestała robić ćwiczenia na akrobatyce, gdy zorientowała się, że jest taka opcja i można siedzieć na ławce. Zatrzymuje się na środku drogi, mówiąc, że dalej nie idzie bo nie kupiłam jej (tu wstaw dowolną rzecz typu soczek, lizaka, lub wielką zabawkę Marshalla). Szantażuje Emilkę, że jej nie pokaże swojej tajnej rzeczy, jak siostra się z nią czymś nie podzieli. A w przedszkolu pani musi ją rozsadzać od koleżanki, żeby móc względnie spokojnie prowadzić zajęcia... Taki mały szatanek z tego naszego dziecka.

Uwielbia się stroić. "Muszę założyć jutro sukienkę, żeby pięknie wyglądać!", "Chcę wybrać jakąś nową suknię, taką, której jeszcze nigdy nie miałam", "Kup mi różowe rajstopy, bo nie mam różowych", "Chyba Ala się zachwyci jak mnie zobaczy, tak ładnie wyglądam" - słyszymy teksty tego typu prawie codziennie. Ciekawe, czy to kiedyś mija... czy się pogłębia... 

Mówi nadal "rejstopy", "sołata", ale coraz częściej wymawia ładne "cz". Używa często słów "toaletowych", np. wplata je w wymyślane na poczekaniu piosenki. Kiedyś nawet po zaśpiewaniu nowego dzieła zapytała "ładna piosenka? I nie było w niej słowa kupa!". Ogólnie jej ulubione słowa to "kupa dupa kalarupa" (jak do tego doszło - nie wiem...), takimi słowami przezywa też Emilkę - np. "ty jesteś głupa kupa", "jesteś z sików". Ręce opadają ;)

Umie napisać swoje imię i kilka krótkich kombinacji liter A, O, L, "czyta" tylko te słowa, które zapamiętała jak się wymawia, np. na wakacjach był to szyld z napisem "Greta". Ale to nie przeszkadza jej spierać się z siostrą, że ona "umie czytać" i "Emilka kłamie"...

Ciocia Kasia w przedszkolu mówi, że Ola jest zwierzęciem społecznym, że jest lubiana, że dzieci do niej lgną i chcą się z nią bawić. Ona natomiast ma jedną ulubioną koleżankę Alę, z którą spędza większość czasu w przedszkolu. I tylko się czasem kłócą, gdy nie dogadają się w kwestii wymiany maskotek - raz dostałam nawet sms-a, że pani już nie wie co zrobić, bo trzeci raz obie płaczą. Ale w końcu rozpisały harmonogram i wszystko zakończyło się dobrze, a tydzień później okazało się, że już mają inne priorytety niż u kogo nocuje mała puchata sówka. 

Ola czasem zaskakuje nas niespodziewanie wypowiedzianymi zdaniami zupełnie bez sensu. Np. udaje, że czyta książkę (bez obrazków) i nagle mówi w zamyśleniu: "antyczny kurczak... Tak, antyczny kurczak". Albo gdy idziemy sobie we trzy z parku, nagle pada pytanie: "Ale jak oni tak szybko zrobili to miasto, skoro nikt go nie chciał kupić?!", lub znienacka rzucone: "Przecież pszczoła nie może przelecieć z jednego miasta do drugiego w minutę". Lub inne tego typu zdania, które brzmią jak "lubię placki". Po czasie okazuje się, że część zdań pochodzi z netfliksowych bajek, ale to jest bardzo ciekawe, jak ten proces zachodzi sobie w główce i nagle jakieś przemyślenie wychodzi na światło dzienne.

Jest też bardzo empatyczna i pociesza mnie, gdy mam zły nastrój, gdy wspomnę, że coś mnie boli, albo gdy uważa, że czymś się martwię. Zmęczona wieczorem, zaczyna marudzić, nie chce się "w ogóle nigdy myć", "już nigdy" nie pójdzie spać i "nie będzie myła zębów". Za to chce, żebym "przytuliła koalę", siada mi na kolanach i tak się tulimy.

Lubi bawić się małymi laleczkami, które się przebierają, mają dzidziusia i różne przygody. Wymyślają z Emilką różne okoliczności ("A okej, że ona nie lubiła przedszkola?", "A okej, że ona bardzo chciała do mamy?") i dalej wymyślają ciąg wydarzeń (aż do pierwszej kłótni). Przy tym każda lubi akcentować, że któraś zabawka jest jej i to "ona nią decyduje". Lubi też prowadzić sklep dla maskotek i sprzedawać im różne rzeczy (godzinami...) ale ponieważ nie zna jeszcze tematyki pięniędzy, wszystkie artykuły wydaje za darmo :) 

Czasem znienacka głośno krzyczy lub piszczy, zwłaszcza jak się ekscytuje. Najbardziej ekscytujące są urodziny znajomych, nocowanki u dziadków i wakacje. Ale też zjedzenie jakiegoś smacznego słodycza ;)

W przedszkolu podobno je wszystko (jako jedno z niewielu dzieci), ale w domu często upiera się, że coś jest "ble" i nie chce nawet spróbować. A jak jednak jej smakuje, to zjada zupę pod stołem, chyba żeby nie przyznać, że zmieniła zdanie ;)


Komentarze