3 lata Oli

Ola skończyła 3 lata! Jest małym, ciekawym wszystkiego skrzatem, z wieloma pomysłami w swojej 3-letniej główce.

Ponieważ ma konkretną wizję, sama wybiera sobie ubrania, a jeśli czasem wyjdzie inaczej, to kłóci się, że chce "nie tą koszulkę, nie taką pustą, inną, z kotkiem" i "nie te grube spodnie, tylko te z kwiatkami na dole". Najgorzej, gdy dzieje się to o 7:45 tuż przed wyjściem do przedszkola. Czasem zużywamy na te poranne negocjacje cały nasz dzienny zasób cierpliwości ;) Ubiera się też sama (tzn. umie to zrobić i zwykle chce sama, choć robi to dość powoli). Miała taki etap, że od rana żądała, żeby jej założyć "lajstopy i sukienkę! różową!" (ma jedną ulubioną, z której już praktycznie wyrosła), ale teraz tylko czasem chce sukienkę i wtedy sprawdza, czy ta sukienka na pewno "tańczy" (czy się kręci). W nocy nosi nadal pieluszkę, a w dzień zapomina czasem iść do łazienki na czas, choć teraz już sporadycznie. Ostatnio w zasadzie nie chorują, właściwie od początku pandemii Ola miała ze dwa razy katar (z czego raz po basenie na wakacjach).

Lubi zmieniać zajęcia, nie wytrzymuje długo przy jednej zabawie. Dopiero niedawno polubiła kolorowanie na tyle, żeby przy nim chwilę posiedzieć w miejscu. Czasem idzie do swojego pokoju i wyciąga po kolei różne pudełka z grami i puzzlami, chwilę się bawi różnymi elementami, a potem wszystko zostawia rozbebeszone na środku i idzie dalej. Lubi zajmować się lalką lub maskotką, wozić je w wózku, przykrywać i opowiadać im coś, a nawet tworzy jakieś scenki z udziałem zabawek. 

Lubi biegać, skakać, wstawać na krześle, albo wejść sobie na stół. Wchodzi też na mnie, gdy ćwiczę na macie, albo gdy rano budzi się w naszym łóżku (tak, nadal przychodzą obie prawie każdej nocy). Gdy przytulamy się z M, wpycha się pomiędzy nasze nogi i próbuje nas rozdzielić, mówiąc "obtnę was!". Ogólnie lubi ruch. Ostatnio próbowała nawet jeździć na dużym rowerze Emilki i szło jej całkiem nieźle. Na basenie chciała sama wchodzić do wody, nawet bez rękawków, i pływać w kole. Teraz niestety baseny są zamknięte przez koronawirus, więc dawno nie byliśmy. 

W weekendy nie ma już drzemek (chyba że w czasie jakiejś podróży autem, ale rzadko teraz gdzieś jeździmy),  przedszkolu śpi (choć twierdzi, że nie) i potem nie jest zbyt śpiąca wieczorem. 

Wyraża swoje zdanie ("nie podoba mi się to", "na to się nie zgadzam") i przychodzi się poskarżyć, albo po fakcie opowiada, co się zdarzyło i dlaczego było jej smutno. Gdy mówi o przeszłości, zwykle używa słowa "wczoraj" - np. "chcę te spodnie, które wczoraj miałam!" (choćby to działo się wcześniej, zupełnie innego dnia). Mówi "wziondę" (wezmę). Kiedyś na sajgonkę mówiła "pajgonka", na napój "napluj", a na komara "homar" ("homar cię ugryzł, tak tak, to homar"), zamiast "lwa" mówi "lefa", a ostatnio rybę rozdymkę nazwała cukierkiem ;) Gdy zdejmuje koszulkę i sprawdzamy czy jest brudna, Ola często uznaje, że "nie tak aż". Ale za to w domu wiadomo co mamy - "almagedon!". Powtarza piosenki, których uczy się w przedszkolu, od Emilki, lub z bajek ("Super wings, o-o, ktoś pomocy wzywa, Dżetek już się zrywa"). Coraz więcej śpiewa, próbuje nawet naśladować słowa "Jingle bells", które już Emilka bardzo zmyśla, więc efekt końcowy jest kosmiczny. Przez cały rok słuchaliśmy piosenek świątecznych i kolęd, więc już zna nawet niektóre zwrotki na święta ;)

Powtarza po E, że czegoś nie będzie jadła, ale raczej zwykle zjada to, co przygotowujemy. Lubi małe pomidorki, kabanosy, ser żółty, chleb z oliwą, hummus. No i wiadomo - żelki. I bubble tea ;-) Prawie codziennie pada u nas pytanie "a możemy jakiś słodycz?"... Często Ola kręci się przy obiedzie, wstaje, zmienia sposób siedzenia, albo bawi się sztućcami, więc zdarza się, że coś przewraca lub zrzuca ze stołu. Bierze dużo na łyżeczkę i czasem spada jej połowa po drodze do buzi, a na podłodze zwykle mamy pełno okruszków i resztek ;)

Jest bardzo samodzielna i próbuje rozwiązać swoje problemy sama, np. gdy kiedyś latem chciała zjeść płatki, a ja robiłam coś innego, to sama otworzyła sobie lodówkę, wzięła mleko, nasypała pełną miskę płatków i poszła jeść na balkon :o Ostatnio sama siada na toalecie bez nakładki i trzyma się deski rękami. A gdy potrzebuje plastra bo skaleczyła się rozbitym talerzykiem, ciągnie drabinkę do łazienki, wchodzi na nią, wyciąga z szuflady plastry, w kuchni otwiera je nożyczkami i gdyby umiała, to od razu by nakleiła na palec. 

Ma swoją ulubioną lalkę ("czarną lalkę"), z którą codziennie śpi. Ma też kilka innych mały zabawek, z którymi zasypia, a gdy przychodzi w nocy do naszego łóżka, czasem zabiera je wszystkie ze sobą. Z czarną lalką jest jednak mały problem, bo ona po naciśnięciu mówi! "Ma-ma! Pa-pa! Hello! Bye bye!", a poza tym śmieje się i płacze. Ostatnio jak leżałam u dziewczyn, czekając aż E zaśnie, to Ola jakoś tak się na niej ułożyła, że przy każdej jej zmianie pozycji lala wydawała te dźwięki.

Z E często wzajemnie się denerwują, przezywając się, przy czym zaczyna się od pozornie niegroźnego "nie możesz! - mogę! - nie możesz!" lub "bo nie pójdziesz z nami", przez "jesteś maluchem!", a czasami aż "jesteś starą dupą pupą!". Ola nauczyła się już reagować słownie, nawet krzyczeć z pretensją, co się wydarzyło, ale też potrafi odpowiedzieć biciem, więc mamy dużo trudnych sytuacji, praktycznie codziennie.

Mam wrażenie, że będzie zawsze dla nas "tym młodszym dzieckiem". Że mamy do niej czasem mało cierpliwości i denerwujemy się, że trzeba powtarzać różne rzeczy setny raz. Ale czy nie byłoby nudno bez tych wszystkich atrakcji? ;)



Komentarze