Działka

Pomyślałam sobie ostatnio, że opisujemy na tym blogu dużo dalekich wypraw, a niewiele piszemy o naszej codzienności. Dla równowagi postanowiłam krótko opisać pobyt na działce kilka tygodni temu (w zasadzie to przecież też wyjazd, tylko niedaleki, a poza tym dość spontaniczny, bo mama była przekonana, że się z nami umówiła na niedzielę, a my nie...).
Pojechaliśmy więc na działkę. O zasnęła już w drodze i spała potem dalej w samochodzie, E poszła zwiedzać najpierw z dziadkiem, potem z babcią Gienią, M zajął się obcinaniem gałęzi, a ja - pogaduszkami ;) Wszyscy zadowoleni.

Dziewczyny zjadły sporo owoców, bo pojawiły się już porzeczki, poziomki i pierwsze borówki, mama zrobiła niby-krupnik, a potem był grill i zielona herbata 
Dużo zieleni, spokój... Czasem tylko wszystkie psy robią raban i gnają żeby pogonić jakiegoś tubylca, który podszedł za blisko siatki.

Niepoważna ekipa budowlana już prawie doprowadziła domek rodziców do stanu zamieszkania, a mama prawie przełknęła ich styl pracy. Tata prawie podpalił szopę i musieli gasić ogień wężem. Basia zrobiła bardzo czosnkowy sos do grilla. A babcia chwilę pogadała z obiema dziewczynkami.

Komentarze