Mieszkaniowe przy-miarki

W niedzielę rano, uzbrojeni w aparat, notes, długopis i 5-metrową miarkę, udaliśmy się do naszego nowego mieszkania (soon-to-be), żeby wszystko pomierzyć i posprawdzać. Dwie godziny oglądaliśmy każdy kąt i każde wgniecenie w drzwiach, żeby z rosnącym niepokojem w oczach stwierdzić, że prawie wszystko będziemy musieli wymienić. (W tym miejscu dziękujemy panu pośrednikowi, który, prezentując mieszkanie, nie uznał za stosowne poinformować nas, ile sprzętów nie działa lub nie wiadomo czy działa. Kolejny punkt do jego profesjonalnej pracy).
Więc drzwi z framugami, listwy przypodłogowe, włączniki, kontakty, wentylacja, zawiasy, rolety, szafy wnękowe, płytki w przedpokoju - wszystko do gruntownej renowacji lub (w większości) do wymiany. A to dopiero wierzchołek góry lodowej ;)
Plus malowanie, cyklinowanie, cała łazienka i WC. Oraz oczywiście wszystkie sprzęty i meble, bo do tej pory zgromadziliśmy pościel, czajnik, toster i jakieś przybory kuchenne (np. sitka!).

Przeglądamy teraz różne pomysły, inspiracje i oferty sklepów, żeby jak najlepiej wszystko zaplanować.
W sumie nie mogę się już doczekać, chociaż oznacza to dla nas dużo pracy. Nie wiem, czy zmieścimy we wrześniu ten planowany urlop. Ale szczerze mam nadzieję, bo bardzo nam się przyda.

Komentarze