2,5 roku Oli

Nasza młodsza córeczka skończyła 2,5 roku. Czyli że niby wyszła z buntu dwulatka, ale w tym procesie dorastania wyrobiła sobie własne zdanie i trzyma się go często uparcie. Czasem, nie zgadzając się na coś, mówi wręcz "Nie! Mam inny pomysł / inny plan" i robi swoją smutną minkę. Kiedyś próbowałam ją rozbawić i starałam się naśladować m. in. te jej minki, na co ona powiedziała "o, to tak jak smutek!". Bystrzak.

Więc ma 2,5 roku, dużo mówi i zadaje różne pytania, najczęściej zaczynające się od "dlaczego...". Jest radosna i często się śmieje, ale też robi się w moment smutna, gdy coś nie jest po jej myśli. A jak się całkiem z czymś nie zgadza, np. nie podobają jej się wybrane przez nas leginsy, to podnosi głos, protestując i z impetem rzuca tymi spodniami na podłogę (a czasem potem je podnosi i rzuca jeszcze raz!). Ostatnio jak nie chciała wychodzić z placu zabaw, to biegała po platformach nad moją głową i powtarzała "nie złapiesz mnie!". A jak chcą z Emilką zacząć dzień o bajek ("trzy super wingsy!") i żelków, a my się jakoś nie zgadzamy, albo przynajmniej próbujemy te atrakcje odroczyć na "po śniadaniu", to mówi rzeczy w stylu "bo się nie ubiorę / bo będę smutna". Taki charakterek. 

Uczy się piosenek i wierszyków od Emilki, zapamiętuje i dopowiada końcówki zdań z ulubionych książek. Pilnuje porządku i robi awanturę o niepotrzebnie zapalone drugie światło w łazience, albo o to, że ktoś "gada przy jedzeniu" lub chodzi w butach po domu. Omija spójniki w zdaniach, np. mówi "chcę siedzieć mamą", "dzisiaj mamą pimy (śpimy)", "byłyśy tatą na pacerze". Opowiada, że nie zjadła całego obiadu, bo już jej się napełnił brzuszek, albo przygląda się swojej nóżce i mówi nagle "boli mnie jakoś ta noga". 
Dzielnie walczy o zabawki, więc często mamy w domu przepychanki, bo dziewczyny się biją, a Ola w złości zgrzyta zębami i ciągnie E bardzo mocno za włosy. Skarży się, gdy coś jej się stanie, np. "popchnęłaś mnie i wtedy upadłam!", "mamo, Emi mnie moćno udeziła!". Ostatnio zaczęły się nawzajem przedrzeźniać i przezywać (E zwykle zaczyna) - "jesteś dupą!", "nie jestem!", "jesteś!", w końcu Ola zaczyna krzyczeć i z bezsilności rzuca się na E z pięściami. Ale przez większość czasu się dogadują, dzielą i umawiają (na razie raczej z inicjatywy E), często przytulają i pytają o siebie. W drodze ze żłobka Ola zawsze mówi, że idziemy teraz po Emilkę, a Emi domaga się od Oli przytulenia ("Ola, a przytulas? Zapomniałaś?"). Gdy Emilka zrobi coś śmiesznego, to Ola tak pobłażliwie mówi "Emiiii!" i razem się rechoczą. 

Gdy robię coś w kuchni, chce pomagać - przysuwa lub przynosi z innego pokoju swoje małe krzesełko (albo ciągnie nasze duże krzesło od stołu) i pyta "mogę ci chętnie pomóc?". Domaga się też, żeby zrobić jej "kawunię". Wyszło jej ostatnio uczulenie na pleckach, które przeszło po odstawieniu pszenicy i białka jaja, więc teraz trzymamy tą dietę i Ola często dopytuje, czy to lub tamto może zjeść, bo nie ma pszenicy.

Chętnie jeździ na hulajnodze (choć przez to chyba krzywo stawia lewą stopę - musimy iść do ortopedy) i potrafi dość długo chodzić - ostatnio przeszła rano większość drogi do żłobka pieszo. Z rowerkiem biegowym się jeszcze niezbyt zaprzyjaźniła, ale próbowała już jeździć na o wiele za dużym rowerze Emilki. Denerwuje się oczywiście, jak nie może czegoś sama założyć, a czasem całkiem się rozbiera i biega na golasa.




Komentarze