4,5 roku Emilki

Emilka skończyła ostatnio 4,5 roku. Gdy jej o tym powiedzieliśmy, zapytała od razu gdzie jest tort i czy przyjdą goście :) Wygląda na to, że już wie, jak to działa. 

Teraz jesteśmy na kwarantannie, więc cały czas spędzamy razem, a większość tego czasu w domu. E na swój sposób rozumie, że nie możemy gdzieś pójść, "bo jest wirus", tłumaczy to nawet Oli. Pilnie kontroluje sytuację i czasem stwierdza "A tata pracował jak ty pracowałaś. Nie zajmował się nami. A powinien się nami zajmować!". Z tym siedzeniem w domu wiąże się więcej nudy niż zwykle, częste szukanie "rozrywek", np. jedzenia, jak też dużo emocji.

Na dwór zabiera swój rower (z bocznymi kółkami) i często połowę trasy go prowadzi obok siebie, bo już jest zmęczona. Pożycza też czasem hulajnogę lub rowerek biegowy Oli. Jeśli mamy wózek, to zawsze chce w końcu w nim usiąść i "negocjuje" z Olą, żeby ją puściła (Olaaa, zamienimy się? Jak się ze mną nie zamienisz, to nie dam Ci tic-taka!). Czasem obie biorą ze sobą wózki z lalką lub żółwikiem i druga połowa spaceru mija pod hasłem "nie chcę już tego wózka".

Potrafi się bawić sama dość długo, jeśli ma dobry nastrój. Wymyśla sobie wtedy często, że opiekuje się jakąś maskotką, buduje jej domek, układa ją do snu i zabiera na wycieczkę, aż nagle wpada na pomysł "Mamo? Może pobawimy się tak, że ja będę mamą sowy, a ty będziesz ciocią w żłobku? A potem pojedziemy razem do pociągu?", albo: "Tato? Może ty będziesz tatą żółwika, a ja mamą?". Ostatnio wymyśliła na podstawie obrazków w książce całą trasę - opiekując się misiem, leciałyśmy z nim samolotem, potem autem (taksówką) i autobusem, potem przesiadałyśmy się na łódkę, a na koniec planowo na motocykl (nie wiadomo, jak miałyśmy podróżować motocyklem we dwie osoby plus (półmetrowe) dziecko-miś, bo w końcu zabawa zmieniła się w inną, ale nie wykluczam, że dałybyśmy radę). 
Czasami siada sobie z jakąś książką (lub słownikiem), z telefonem lub zabawką i opowiada coś pod noskiem, pesząc się, gdy na nią zerkamy.

Ostatnio sporo koloruje, choć zwykle jednorazowo tylko przez kilka minut, bo zaraz trzeba coś zjeść, obejrzeć, poczytać nowo odkrytą w szafie książkę, iść na rower, albo pooglądać filmiki nagrane na telefonie. Lubi też labirynty i rozwiązuje coraz trudniejsze, choć czasem "po swojemu". Koloruje też dość swobodnie, argumentując "bo to moja kolorowanka i tak chciałam pomalować".

Czytamy teraz różne baśnie (choć coraz bardziej przeraża mnie ich przekaz), opowiadania o zwierzętach, nadal Kubusia Puchatka, Smerfy, albo książkę o robalach ("to książka od wujków, bo oni bardzo lubią takie robale!"). E lubi też zgadywać, gdzie co jest na obrazku, i stara się zrobić to szybciej niż Ola, choć ostatnio kilka razy powstrzymała się i dała jej zgadnąć. Czasem bierze słownik lub karty obrazkowe i mówi "a może pouczymy się angieRskiego?", ale za chwilę zaczyna się wygłupiać i z nauki nic nie wychodzi. Zapamiętuje słowa i zdania z tych książek i potem w zabawie ich używa, albo opowiada swoje bajki, mieszając różne zasłyszane zdania. Mamy też małe książeczki o Kubusiu Puchatku, gdzie na stronie jest jedno lub dwa krótkie zdania, i te książeczki sobie przegląda i faktycznie "czyta" zgodnie z obrazkami :D

Ogląda chętnie "wróżki" (Ben & Holly), "pieski" (Chip & Potato), Smerfy lub (nadal) "pożara" (Strażak Sam), czasem ze względu na Olę zgodzi się na "króliczki" (Max & Ruby) lub świnkę Peppę. Wie już, że te bajki są "przecież na netfliksie"... Niestety jeśli ogląda kilka odcinków (a ostatnio się tak zdarza), ciężko ją potem odciągnąć od TV bez żalu i marudzenia. Ma też swoje powiedzonko na czas drzemki Oli - "A jak Oli tu nie ma, to ja mam czas na wybieranie bajek! To mogę wróżki??". Widzimy też, że naśladuje różne reakcje z bajek, z czułością opiekuje się zabawkami jak Frytka, ma nawet swoją "prawdziwą" żabkę, którą chowa do kieszonki; czaruje różdżką, przytula nas i mówi, że nas kocha, czasem też odkrywa w sobie dodatkową energię na spacerze i "prowadzi poranny spacer" tak jak Frytka. Podłapuje też różne śmieszne słowa i zdania, np. "to smakowite!", "pyszka!" lub "mamo, robisz najlepszy obiad na świecie".

Przy dziecięcej muzyce wychodzi na środek pokoju i zaczyna tańczyć dookoła, machać rękami i głośno śpiewać. Czasem śpiewa też "nasze piosenki", np. "a chłopcy nocą wychodzą na ulice", lub "skończy się ropa, skończy się gaz", a szczególnie lubi kolędy i często chce, żeby jej puszczać (cóż z tego, że była ostatnio Wielkanoc - ona śpiewała w kółko zwrotkę "Witaj, Jezu ukochany...!" (a Ola od niej podłapała dużo słów).

Zwykle chętnie pomaga i na pytania, czy może coś przynieść lub coś zrobić, odpowiada z entuzjazmem "Pewnie!". Rano Koło południa sama wybiera ubrania i przybiega ubrana (często w spódniczkę) z okrzykiem "niespodzianka!". Można się z nią dogadać i umówić, albo przełożyć jakąś atrakcję na następny dzień, choć czasem wybuchają też awantury, są smutne minki i wychodzenie do swojego pokoju.

Często pomaga Oli, dużo jej tłumaczy i Czasem straszy Olę i nie chce dać jej spokoju, nawet gdy ta ucieka w panice i łapie się mojej nogi z przestraszoną miną, krzycząc, że się boi.  Często też dziewczyny się kłócą w stylu: Mam na ciebie oko! - Nie masz! - Mam! - Nie masz!! - Mam! - <krzyki+bicie> albo: Jesteś głupią dupą! - Nie jestem! - Jesteś! - Nie jestem! <krzyki+bicie>...
Często (bez jakiegokolwiek namawiania) dzielą się lub wymieniają i częstują nawzajem. Przytulają się, jak któraś jest smutna, za chwilę walczą o tę samą zabawkę, pięć minut później ustalają zgodnie kolejność bajek, a przy zasypianiu wyrywają sobie kołdrę i pilnują która zajmuje za dużo mamy. Czyli chyba normalnie ;)



Komentarze