2 lata Oli

Ola skończyła 2 lata!

Od kilku tygodni jest wesołym, pewnym siebie skrzatem, który chodzi odważnie tam gdzie chce i próbuje różnych rzeczy. Opis nie będzie odpowiadał dokładnie momentowi skończenia przez Olę 2 lat, bo teraz tak szybko się rozwija, że trudno nadążyć i przez te 3 tygodnie na pewno dużo się zmieniło ;)
Zaczęła biegać (chyba nauczyła się tego, uciekając po domu przed Emilką), bez problemu wchodzi po schodach, uwielbia skakać, trzymając kogoś za ręce, a ostatnio stara się skakać sama na dwóch nogach (lub w wersji hard - w dół po schodkach). Często wspina się na palce, bo ostatnio jej hobby to otwieranie i zamykanie drzwi, wciskanie guzików, a jak dosięgnie, to włączanie i wyłączanie światła. Uczy się jeździć na rowerku biegowym, ale na razie z racji aury tylko po mieszkaniu i nie za często. 

Chodzi od września do punktu Dziennego Opiekuna, gdzie ma świetną opiekę, jest 2x po 5 dzieci w grupie, a obiady gotujemy sami na zmianę. Rano nigdy nie marudzi, że nie chce iść, ale było kilka cięższych dni, kiedy była na mnie jakby obrażona, nie chciała w ogóle wychodzić do domu, wierzgała przy ubieraniu i potrafiła zanosić się płaczem kilkanaście minut, albo chlipać całą drogę do przedszkola po siostrę. Ale to było tuż przed urodzinami i chyba już wyrosła ;)

Chce trzymać klucze, otwiera drzwi do klatki chipem, bo już dosięga, wszędzie chce zajrzeć i zobaczyć np. co mieszam ("Popać! Ola popaci!"), chce sama nalewać mleko i nasypywać płatki (a "plati mletem" to ostatnio dziewczyn ulubiona potrawa). Przed myciem zębów wchodzi na sedes, zdejmuje z geberitu swoją i Emilki szczoteczkę, potem bierze dwie różne pasty do zębów z szuflady (bo u nas każdy używa teraz innej pasty), otwiera, ściska tubkę i stara się nakładać. Umie sama zdjąć luźną koszulkę, buty, założyć nogawki spodni (czasem obie nogi wejdą to tej samej, ale to nic). Oczywiście sama umie odpiąć pieluszkę na rzep albo pampersa, jak go sporadycznie ma na pupie, i wybrać sobie nową pieluszkę (w jakichś 99% używamy wielopielo <3). Potrafi nawet trzy razy dziennie stwierdzić, że ma "nie te!" skarpetki i chce "inne!", więc zdejmuje jedne, idzie po drugie i próbuje je wcisnąć. Koniecznie chce się przebrać jak zmoczy rękaw lub obleje się paroma kroplami wody. Polubiła ostatnio rajstopy ("lajtopy") i kilka razy dziennie przypominało jej się, że chciała je założyć.

Powtarza za nami setki słów i całych zdań. (Nauczyła się np. dzięki temu mówić "dupa" i "obożeno", na szczęście - póki co - nic gorszego). W sprawach, które ją szczególnie obchodzą, potrafi prowadzić zaawansowaną konwersację. Żali się np. "Mamisiu, Emi dźi mocio dziabdzia. Ola nie mozie. (...) Zablała ziabę. Nie mam ziaby. (...) Kupić nowom! Nie mam ziaby. Chce teraś. Ziabę". (W wolnym tłumaczeniu chodzi o to, że Emi zamknęła szybko drzwi i nie podzieliła się zabawkową żabą, która przy byle dotknięciu gra trzy irytujące melodyjki). Albo, jak pytamy ją, gdzie coś położyła, to rozkłada rączki i mówi: "Nie wiem. Miałam - nie mam! (...) Ziuciłam (...) Tata cimał. Ola nie ma. Nie gubiłam!" i biegnie sprawdzać, czy może gdzieś to jednak leży ("Tu mam! Tu lezi") - to jest takie urocze :D Mówi też: "do wusia" (wózka), "buty duzie, nie mieczą się!" (jak nogami dotyka fotela kierowcy w samochodzie, a czasem kładzie się na moich kolanach i mówi "jetem małą dzidzią".
Pomyśleć, że na wakacjach w sierpniu, poza standardowymi "mama, tata, baba" mówiła głównie "ljo ljo" na lody, "pi" jak chciała pić i "ju" jak skończyła...
Powtarza wszystkie moje "ojeju", "bye bye bye, see you su!" Emilki, "bolą plecy" cioci w żłobku, a nawet słowa z kolęd (tak na czasie - "Chwała na ziemi, pokój na ziemi", "Na lirze"). Chyba (na pewno!) śpiewamy razem mniej niż kiedyś śpiewałam z E, bo ze słów piosenek zna i powtarza tylko "oj lisiu lisiu", za to świetnie umie mówić "Maszę", "Poziara" (Strażaka Sama) i "Ciuchcie!" jak chce je oglądać. 
Powtarza dużo też w kłótniach z siostrą - często E mówi, że Ola czegoś nie może robić. Wtedy się zaczyna..... "Modę!" - nie możesz! - "Modę!" - nie możesz! - "Modę!". Potem często dochodzi do bójki, a jak próbuję je rozdzielić, to E mówi w złości "Jesteś głupia! Nie lubię cię!", a Ola powtarza potem ze smutkiem "Emi.. nie lubi mnie. Jetem gupia".
Uczy się walczyć o swoje - jak widzi, że E coś dostaje, momentalnie słyszymy: "Ola teś ce! Oli TEŚ!" albo "Ola piesia!" (pierwsza). Czasem popchnie Emilkę lub jej coś zabierze, ale częściej jest odwrotnie...

Odzwyczajamy się powoli od karmienia piersią, teraz Ola przysysa się tylko rano przed wstaniem (czasem nie mogę przez nią wstać wtedy kiedy planowałam... ;)) Tak się umówiłyśmy, rozumie to i nie domaga się już piersi za każdym razem, gdy jest jej smutno i źle, choć czasem (raczej z nudów) mówi "Tutu chcę. Telaś. Ten!" (i pokazuje, który "tutu" ma na myśli). Albo jak są obie smutne i się przytulamy, to spycha Emilkę z jej strony i krzyczy "moje tutu!".
Je czasem chętnie, ale czasem od razu mówi "Ble, nie lubię!", więc bywa, że ma dietę mleczno-płatkową, zagryzaną kabanosem. Poza tym lubi jogurt naturalny, serek z krówką, jaglankę, mrożone malinki i truskawki, jajka sadzone i na miękko, no i kanapki z dżemem, którego nakłada za dużo, a potem zlizuje palcem ("bułę dziemem masłem"). Domaga się tych samych cukierków i żelek co Emi (wiadomo), ledwo ją niedawno przekonaliśmy, że nie lubi miętowych tic-taków, które wypluwała po chwili (choć nam chodziło o to, że są dla niej za małe). 

Bawi się głównie z Emilką, więc to E dyktuje warunki zabawy, a ona się na razie zwykle podporządkowuje. Sama bawi się często w brodziku - robi zupę ("ziupę! dyniowom") lub nalewa syrop z buteleczki i karmi moją lub Michała rękę, po czym mówi "Juś nie ma. Jecie laś?" (jeszcze raz?). Lubi klocki Udaje że jest mamą Emilki i pociesza ją gdy E krzyczy "Łe, łe, łe!", przytula też lalki i maskotki, wozi je w wózku i przykrywa kołderką. Ostatnio wyciąga karty z pudełeczka i wkłada po jednej z powrotem. Zaczyna zwracać uwagę na książki, choć chyba bardziej na obrazki, i potrafi się bardzo ekscytować i pytać po kilka razy, czy ktoś się "boi?", czy wyszedł z "ziemi??", czy "idzie?", lub go "nie ma??", szczególnie jak czytamy przed snem w łóżku. Zasypia przytulona, z ręką przy piersi, na materacu u Emilki, bo tam je razem usypiam. "Tata mozie" usypiać tylko jak mamy nie ma wtedy w domu.

Ola bardzo denerwuje się, gdy coś jej nie wychodzi, np. nie może sama założyć leginsów lub zdjąć kurtki. Czasem sama nie wie, czy chce coś zapiąć czy rozpiąć, sama czy z pomocą, a może problem jest w ogóle w czymś innym. A może po prostu JA tego nie wiem ;)

Zwraca uwagę, gdy ktoś płacze. Pyta mnie o powód ("Emi pacze? Chce kocyk? Emi smutna?"). Mówi też, że czegoś nie lubi lub się boi (np. mycia włosów), lub jest śpiąca ("Ola piąca").

Emilka czasem jej dokucza, ale też dba o nią, przeprasza i przytula. Ich relacja bywa trudna. Bawią się obie w wilki i ryczą na siebie, ale Olę czasem to przerasta i potrafi się naprawdę przestraszyć. Bywa że przepychają się, która będzie pierwsza do nakładania jedzenia, albo Ola przytula się do mnie i mówi "Oli mama, Emisi nie!". Często ogólnie wybuchają awantury, tzn. jak ja jestem w domu, bo jak mnie nie ma, to jest spokojniej. Jak idę gdzieś wieczorem, to zwykle E mówi przed moim wyjściem "nie lubię jak wychodzisz wieczorem. Lubię jak wychodzisz rano i wracasz rano", a Ola biegnie się przytulić i obejmuje moją nogę w przedpokoju, zanim wyjdę. Obie biegną do mnie z każdą drobną sprawą, wypłakują gile na moim ramieniu i towarzyszą mi w toalecie, ale już wiem, że będę (niedługo!) za tym tęsknić.

Edit. Przeczytałam wpis na dwa lata Emilki i stwierdzam, że przy drugim dziecku zwraca się uwagę na zupełnie inne rzeczy. A oprócz tego - że dziewczyny się bardzo różnią ;) 


Komentarze